Aby wyszukać kota adoptowanego do 2018 r. przejdź na stronę archiwalną

Przekaż 1,5% z podatku na nasze zwierzęta!

Pobierz program PIT

Przeznacz 1,5% podatku
na rzecz naszych zwierząt.

Od 26 listopada 2012 Fundacja Canis jest Organizacją Pożytku Publicznego.

Wypełnij PIT przez internet i przekaż 1,5% podatku

1 20170902 191004 kopia

 

Lord, ur. 2006 r.

 Pożegnanie LORDA

Niedawno pożegnaliśmy cudownego psa Lorda. Adoptowany był z Fundacji Canis kilka lat temu. Kiedy zamieszkał z panią Anią nareszcie miał szczęśliwe życie.
Żeby Lord miał dobre życie dokładnie pięć osób walczyło o uratowanie tego psa przed łańcuchem. Nie odbyło się bez udziału Policji. Miał wtedy jeszcze chorą łapę, na którą ówcześni opiekunowie nie zwracali uwagi. Ówczesnymi opiekunami były osoby, które zmuszone zostały do zamknięcia podwarszawskiego schroniska. Lord przetrzymywany był w zamykanej budzie gdzie nie mógł się obrócić ani wyprostować. Pokornie wychodził kiedy budę otwierano. Szary, wypłowiały, chudy, pokorny. Godził się na wszystko. Dwa dni przed wywiezieniem na łańcuch dowiedziałam się o Lordzie i dzięki osobom równie zdesperowanym jak ja uratowaliśmy Lorda. Historia została opisana w bardzo dużym skrócie a emocji jakie przeżyliśmy nie da się opisać.
Pani Ania, która od razu pokochała Lorda przyjechała po niego taksówką ze Szczecina. Od samego początku nie sprawiał żadnych problemów. Zamieszkał z kotami i malutką jamniczką Sarą, która rządziła Lordem od samego początku. Sara odeszła za tęczowy most przed Lordem, była prawdziwą damą a Lord traktował ja jak prawdziwy dżentelmen. Kiedy po kilku miesiącach otrzymałam zdjęcie Lorda nie wierzyłam własnym oczom, że to ten sam pies. Przytył (ale nie za dużo), sierść z szarej i wypłowiałej zrobiła się piękna, lśniąca i czarna. Wcześniej niegojąca się rana na łapie została całkowicie wyleczona, odmłodniał. Jego życie nabrało sensu. Uwielbiany był przez wszystkich. Dużo dobrego razem przeżyliśmy - napisała Pani Ania, cudowny Pies, cudowny Przyjaciel. Szczęście trwało aż do 26.06.2020 r. Dostałam od Pani Ani wiadomość "Wczoraj, o 5.30 umarł Lord. Mądry, wierny, piękny, Wielki Pies. Zapłaczcie ze mną przyjaciele, bo mi smutno"
Zapłakałam https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t67/1.5/16/1f622.png");">?

Lord to wyjątkowo uroczy, spokojny, poczciwy i nieprzeciętnie dobry i posłuszny psinuś. Poczciwość i dobroć jest wręcz zapisana na pyszczku Lorda. To, że jest dużym pieskiem w tym przypadku nie ma znaczenia, gdyż jest taki grzeczny, i tak nie wymagający, że śmiało może zamieszkać nawet w małym mieszkaniu z człowiekiem, który zadba o niego i go pokocha. Gdy patrzy człowiekowi prosto w oczy i podaje łapę, widać jak prosi: pokochaj mnie! Ostatnio widać też, że w głębi duszy nadziei ma coraz mniej...
Psiak śmiało może zamieszkać z drugim psem (oczywiście takim, który go nie pogryzie), z kotem, z dziećmi (grzecznymi, które nie będą po nim np. skakały). Nie wymaga długich spacerów, ale mieć je powinien.

Lordzio jest zdrowym psiakiem, nie ma dysplazji ani nie kuleje (piszę o tym ponieważ duże psy zazwyczaj takie problemy mają ). Jeżeli zamieszka w ciepłym, przytulnym i kochającym domu, będzie bardzo szczęśliwym i pokocha bezgranicznie całym pieskowym sercem!

Jakie były losy Lorda?

Na pewno nie łatwe. Nie znamy szczegółów, wiemy tylko, że przebywał w schronisku w Klembowie - nie wiadomo jak długo. Kiedy schronisko zostało zlikwidowane, został tam tylko Lord, którego już nikt nie chciał. Nie jest przebojowym psiakiem a pokora jest jego główną cechą - być może w zyciu musiał być tylko pokorny i juz inaczej nie potrafi. W grudniu 2013 r. zaprowadzony został do starszej kobiety w Wólce Kozłowskiej.

Może ktoś da szansę temu wspaniałemu psiakowi odczuć jak to jest w życiu być KIMŚ a nie tylko czymś? Może ktoś przytuli to wielkie, samotne, puchate serce i ofiaruje mu prawdziwy, ciepły dom?

Lord jest zdrowym pieskiem, więc może jeszcze przez wiele, wiele lat być szczęśliwym i dawać szczęście człowiekowi, a to potrafi to z pewnością!

Aby adoptować psa zadzwoń: 
tel.: 693-34-99-78, Danuta Skarbek, 
tel.: 501-14-73-50, Ewa Gontarek